Porsche 911 fascynowało mnie od dawna, uwielbiam sylwetkę tego auta. Jednym z piękniejszych modeli był typ 993, jak niektórzy mówią ostatni „prawdziwy” 911 Turbo, gdyż późniejsze modele (typ 996) miały już silniki chłodzone wodą, a nie powietrzem. Dawno temu ukazał się model tego auta wydany przez Italeri. Niestety z oszczędności wykonano tylko nową karoserię, a cały środek pozostał z poprzedniej wersji (typ 964), a różniły się one dość znacznie. Dokonałem przeróbki wnętrza i sporo innych modyfikacji, ale model absolutnie nie przypominał oryginału. Niby sylwetka podobna, ale to nie było to, zupełnie bez charakteru.
Po latach postanowiłem podjąć drugą próbę i zakupiłem model Tamiya, który był w wersji wyścigowej. Posiadał nitowane nakładki poszerzające błotniki i wnętrze jak w autach wyścigowych – bez tapicerek, wykładzin, z jednym fotelem. Od razu jednak widać było, że ma znacznie lepszą sylwetkę – proporcje znacznie różniły się w stosunku do wyrobu Italeri. Z optymizmem przystąpiłem więc do pracy.
Przeróbkę rozpocząłem od nadwozia. Przerobiłem kształt błotników poprzez wklejenie kawałków plastiku i szpachlowanie. Wykorzystałem również spoilery z zestawu Italeri: mały nad tylnym oknem i duży na pokrywie silnika. Ich dopasowanie wymagało sporej ilości szpachlowania i szlifowania. Następnie częściowo zmontowałem podwozie w celu prawidłowego ustawienia kół. Są one niezwykle szerokie w wersji wyścigowej, postanowiłem więc zwęzić felgi. Odciąłem wewnętrzny pierścień, usunąłem nadmiar plastiku i przykleiłem ponownie. Wykorzystałem opony od innego Porsche, w wersji drogowej. Upewniłem się, że po złożeniu podwozia i nadwozia wszystko będzie do siebie pasowało. Udało mi się uzyskać konfigurację drogową, aczkolwiek w nieco ekstremalnej wersji – duże koła, nadwozie maksymalnie obniżone.
Następnie zająłem się wnętrzem. Wykorzystałem przerobione już wcześniej detale pochodzące z rozłożonego na poszczególne elementy modelu Italeri: fotele, tylne siedzenia, deska rozdzielcza i drzwi (elementy wewnętrzne). Przerobiłem podłogę i ściany boczne z zestawu Tamiya dopasowując poszczególne elementy do siebie i nadwozia. Próbne przymiarki wykazały, że można podzespoły złożyć w całość i przystąpiłem do malowania.
Najpierw oczywiście pomalowałem karoserię, gdyż im dłużej schnie, tym lepiej ją potem polerować. Wykorzystałem wybrany przez siebie kolor, który zmieszali mi koledzy z lakierni samochodowej. To farba na bazie wody, nie uszkodziła plastiku. Próbowałem zresztą kiedyś lakiery na bazie rozcieńczalnika i też się nic z modelami nie działo. Po pomalowaniu czerwonym metalikiem nałożyłem kilka warstw bezbarwnego Gunze i po wyschnięciu spolerowałem. Kolory tapicerki domieszałem z farb modelarskich. Felgi pomalowałem czarną błyszczącą farbą i następnie Alcladem.
Po zmontowaniu i sklejeniu model powędrował na półkę. W przeciwieństwie do tego, co uzyskałem na bazie Italeri, wygląda drapieżnie – jak Porsche 911 Turbo!
Tekst i zdjęcia: Maciek Żywczyk