W dniach 10-11.09.2016 roku odbył się w Łasku VI Festiwal Modeli Redukcyjnych,
a zarazem IV Konkurs Lotniczych Modeli Redukcyjnych. W przeciwieństwie do zeszłego roku nasz udział w imprezie jako IPMS Warszawa był bardzo ale to bardzo skromny. Najprawdopodobniej było to spowodowane tym, iż tym razem nie wystawiliśmy swojego stoiska klubowego i „naszych” można było policzyć na palcach jednej ręki:(. W barwach IPMS Warszawa startował Dewertus z synem, Flacha, Siema no i ja. Sam Festiwal odbył się z udziałem prawie trzystu modelarzy wystawiających około 750 modeli. Odniosłem wrażenie, że w tym roku było nieco mniej modeli niż rok wcześniej. Być może spowodowane to było brakiem w konkursie klasy dla pojazdów gąsienicowych i kołowych. Po rozlokowaniu własnych modeli na stole stwierdziliśmy, że w lotniczej 48-ce łatwo nie będzie i widać, że konkurencja nie śpi. Było kilka arcyciekawych modeli i nie dotyczy to jedynie mojej ulubionej skali 1/48. Najbardziej spodobały mi się latająca łódka Felixstowe F.2a, Mustang Artura Domańskiego (ISMR), japoński F-15, szwedzki Tunnan i kilka „traktorków” (nazw ich nie pomnę) kolegów ze ScaleFun-a.
Tradycyjnie już, pierwszego dnia organizatorzy zorganizowali dla uczestników festiwalu wypad na lotnisko 32 BLT. Pasjonaci lotnictwa mogli tam podziwiać samoloty i śmigłowce lotnictwa polskiego wyremontowane przez „Grupę Archeo Łask” oraz stacjonujące tam samoloty F-16. Przez własne gapiostwo rzutem na taśmę udało mi się z Pawłem Siemaszko ulokować swoje zadki w autokarze w ostatnim kursie na lotnisko. Ufff… Na miejscu Paweł po przymierzeniu się do kilku foteli pilota postanowił odszukać w Migu-29… śmigło jak sądze. Zaglądając do dyszy silnika Mig-a trafił na uszkodzony „cylkulator bulgotnicy III-go rzędu”, który z moim skromnym udziałem szybko naprawiliśmy. Płaska „siedemnastka” czyni cuda nieprawdaż Paweł? Potem udaliśmy się do hangaru na obchód z pokłonami przed „Jastrzębiem”. Mit, że samoloty się nie brudzą został szybko obalony. Organoleptycznie stwierdziliśmy, że ślady eksploatacji są autentyczne i nie są to – uznane na rynku modelarskim – specyfiki do weatheringu. Bogatsi o taką wiedzę mogliśmy spokojnie wracać na festiwal i pomyszkować nieco na giełdzie modelarskiej. Największą ciekawostką na niej była wg. mnie zajawka żywicznego modelu Mi-8 w skali 1/48. Niejednemu napaleńcowi jęknie portfel.
Najbardziej „opłacalny” wyjazd do Łasku okazał się dla naszego najmłodszego klubowicza Jasia Łabędzkiego oraz co nikogo już nie dziwi Andrzeja „Flachy” Ligockiego. Siema i ja musieliśmy zadowolić się nowymi kucykami wyłuskanymi na giełdzie i czując zapach porażki wróciliśmy do domów ;).
a zarazem IV Konkurs Lotniczych Modeli Redukcyjnych. W przeciwieństwie do zeszłego roku nasz udział w imprezie jako IPMS Warszawa był bardzo ale to bardzo skromny. Najprawdopodobniej było to spowodowane tym, iż tym razem nie wystawiliśmy swojego stoiska klubowego i „naszych” można było policzyć na palcach jednej ręki:(. W barwach IPMS Warszawa startował Dewertus z synem, Flacha, Siema no i ja. Sam Festiwal odbył się z udziałem prawie trzystu modelarzy wystawiających około 750 modeli. Odniosłem wrażenie, że w tym roku było nieco mniej modeli niż rok wcześniej. Być może spowodowane to było brakiem w konkursie klasy dla pojazdów gąsienicowych i kołowych. Po rozlokowaniu własnych modeli na stole stwierdziliśmy, że w lotniczej 48-ce łatwo nie będzie i widać, że konkurencja nie śpi. Było kilka arcyciekawych modeli i nie dotyczy to jedynie mojej ulubionej skali 1/48. Najbardziej spodobały mi się latająca łódka Felixstowe F.2a, Mustang Artura Domańskiego (ISMR), japoński F-15, szwedzki Tunnan i kilka „traktorków” (nazw ich nie pomnę) kolegów ze ScaleFun-a.
Tradycyjnie już, pierwszego dnia organizatorzy zorganizowali dla uczestników festiwalu wypad na lotnisko 32 BLT. Pasjonaci lotnictwa mogli tam podziwiać samoloty i śmigłowce lotnictwa polskiego wyremontowane przez „Grupę Archeo Łask” oraz stacjonujące tam samoloty F-16. Przez własne gapiostwo rzutem na taśmę udało mi się z Pawłem Siemaszko ulokować swoje zadki w autokarze w ostatnim kursie na lotnisko. Ufff… Na miejscu Paweł po przymierzeniu się do kilku foteli pilota postanowił odszukać w Migu-29… śmigło jak sądze. Zaglądając do dyszy silnika Mig-a trafił na uszkodzony „cylkulator bulgotnicy III-go rzędu”, który z moim skromnym udziałem szybko naprawiliśmy. Płaska „siedemnastka” czyni cuda nieprawdaż Paweł? Potem udaliśmy się do hangaru na obchód z pokłonami przed „Jastrzębiem”. Mit, że samoloty się nie brudzą został szybko obalony. Organoleptycznie stwierdziliśmy, że ślady eksploatacji są autentyczne i nie są to – uznane na rynku modelarskim – specyfiki do weatheringu. Bogatsi o taką wiedzę mogliśmy spokojnie wracać na festiwal i pomyszkować nieco na giełdzie modelarskiej. Największą ciekawostką na niej była wg. mnie zajawka żywicznego modelu Mi-8 w skali 1/48. Niejednemu napaleńcowi jęknie portfel.
Najbardziej „opłacalny” wyjazd do Łasku okazał się dla naszego najmłodszego klubowicza Jasia Łabędzkiego oraz co nikogo już nie dziwi Andrzeja „Flachy” Ligockiego. Siema i ja musieliśmy zadowolić się nowymi kucykami wyłuskanymi na giełdzie i czując zapach porażki wróciliśmy do domów ;).
Ja ze swej strony dodam że materiał z Łasku celowo podzieliłem na mniejsze kawałki by wartościowe rzeczy nie zginęły w natłoku materiału. Więcej zdjęć z części muzealnej lotniska będziecie mogli zobaczyć w oddzielnym wątku. (admin)
Poniżej trochę fotek ”ogólnych”, a w linku są zdjęcia z zawodów w Łasku w ogromnej ilości….
Tekst i zdjęcia: Darek Trzeciak (w asyście Pawła Siemaszko)