Kupując ten czołg za jakieś śmieszne pieniądze, nie spodziewałem się, że Mirage za tę cenę coś usprawnił w swoich czołgach na podwoziach Vickers’a. Tymczasem po otwarciu pudełka moim oczom ukazała się instrukcja z przypiętą dilerką z kalkami (nowa jakość, kurcze:)) Także większość wyprasek to nowe formy, w kolorze ciemnoszarego plastiku. Ostały się jedynie nieszczęsne gąsienice i konieczność piłowania boku kadłuba:( No cóż, generalnie progres jest. Największym bykiem w zestawie był brak jakiegoś sensownego arkusika dt. malowania. Ja wiem, na jaki kolor były malowane, ale może zdarzyć się, że ktoś nie wie. Suma summarum – to chyba mój ostatni model w konwencji winietki, czy konstrukcji wolnostojącej:) Przestawiam się na robienie małych dioram, bo mam w tej kwestii tysiące pomysłów.
Tekst i zdjęcia: Kuba Sosiński