Wyścigi samolotów są dość popularne, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Poza samolotami dedykowanymi do tego typu imprez, sporo z nich powstało z seryjnych maszyn myśliwskich. Zakupione z demobilu samoloty przebudowywane są przez małe zespoły pasjonatów, zakres modyfikacji bywa bardzo zróżnicowany. Jednym z najbardziej podobających mi się „racerów” był RB-51 Red Baron, czyli Mustang z silnikiem Griffon. Kiedy dowiedziałem się, że istnieje żywiczna replika tego samolotu bardzo się na nią „nakręciłem”, chyba każdy modelarz zna to uczucie. Po otwarciu paczki z Nowej Zelandii okazało się, że odlewy żywiczne są koszmarnej jakości, zdeformowane, z bąblami, purchlami itp. błędami. Kalkomanie natomiast wyglądały wspaniale, podobnie jak niezła kabinka. Części z białego metalu były raczej średnie. Od razu postanowiłem przerobić zestaw plastikowy i wykorzystać jedynie nadające się fragmenty żywicznych części. Zdecydowałem się na zestaw ICM, ale tworzywo było nieprzyjemne w obróbce
i żałowałem potem, że nie kupiłem jednak zestawu Tamiya.
Praca nad modelem
W plastikowy płat wkleiłem żywiczną wnękę podwozia, odpowiednio skróciłem skrzydła i zaszpachlowałem linie podziału. Górną część kadłuba wykonałem samodzielnie, podobnie jak wnętrze kokpitu, gdyż to żywiczne bardziej przypominało wyposażenie samolotu seryjnego. Zmodyfikowałem okapotowanie silnika, wykorzystałem jakieś żywiczne rury wydechowe pamiętając o zmianie ich położenia – silnik Griffon miał inne wymiary niż seryjny Merlin.
Malowanie i nakładanie kalkomanii, które okazały się świetne, przebiegło według standardowej procedury. Po nałożeniu kilku warstw bezbarwnego Gunze, z których każda była szlifowana, udało mi się uzyskać równą powierzchnię. Na zdjęciach wyraźnie widoczne są srebrne nity lub zatrzaski na niektórych panelach. Odtworzyłem je za pomocą fototrawionych kółeczek, które dostałem od kolegi.
Projekt był pracochłonny, ale zadowolony jestem z efektu. Kilka dość nietypowych pomysłów technologicznych sprawdziło się całkowicie, jedynym problemem był błyszczący kolor czerwony. Od dłuższego czasu nie buduję modeli samochodów i być może dlatego wyszedłem z wprawy.
Tekst i zdjęcia: Maciek Żywczyk