Koszęcin 2018

Drogi pamiętniczku, wreszcie nastała wiosna, a i się wybieramy ekipą na Festiwal w Koszęcinie. Ta  jasne. W piątek popołudniu zaczął padać śnieg przy czym od razy było wiadome, że sobotnia podróż będzie ciekawa. Z rana podjechał po mnie Adam i kierowaliśmy się po naszego Prezesa. 🙂 Dalej droga zapowiadała się bardzo przyjemnie, ale do czasu. Po mimo tego iż drogi były ogarnięte całkiem, całkiem, to i tak było wiele poobracanych ciężarówek. Gdzieś 50-70 km przed Częstochową trafił się duży korek. Ciężarówka wylądowała w poprzek dwóch pasów. Nawigacja Google pokazała nam objazd. Pierwszy zignorowaliśmy drugi już nie. Na początku było całkiem ok, miasteczko o okolice Kamińska do czasu gdy wyjechaliśmy w POLA. Droga zaczęła się robić węższa i mniej widoczna pod warstwą śniegu i lodu o czym przekonali się niektórzy z podróżujących.

Dalej było jeszcze gorzej. Za namową miejscowego „zawróciliśmy” i jechaliśmy jeszcze inną drogą. Po iluś tam kilometrach znaleźliśmy się ponownie na Katowickiej i jechało się bardzo fajnie dopóki nie trafił się następny wypadek i roboty drogowe. Na szczęście musieliśmy skręcić wcześniej i udało się ominąć.

Dalej przyjemna droga przez las. Jadąc obok torów padł żartobliwy komentarz, że do dzisiejszej trasy brakuję jeszcze przejazdu kolejowego i transportu węgla. Eh trafiło się i to. :/

Na miejsce udało się dotrzeć koło 13. Szybkie znalezienie stołu klubowego i można rozstawić modele. Dalej rozmowy ze znajomymi i buszowanie po giełdzie. Z modelami na stołach było trochę skromnie. Pewnie duży wpływ na to miał Bytom w następny weekend.

 

Warto wspomnieć o poczęstunku jakim był bigos. Rewelacja!! Pomału zbliżał się wieczór za czym idzie integracja. Również była skromna. Za to było drugie spotkanie w miesiącu IPMS Warszawa w bardzo ciekawym miejscu.  A podczas niego okazało się, że w grupie mamy bliźniaki. 😀

W niedziele dalsze pogawędki i zwiedzanie, a co niektórzy próbowali się maskować w kaskach 🙂 Popołudniu zakończenie. Udało się wszystkim coś zdobyć oprócz Gajowego. Hańba!! Później pakowanie i wspólne poszukiwanie jadłodajni. Oczywiście po drodze nie mogło zabraknąć pociągu. Na obiad zatrzymaliśmy za Częstochową w restauracji z samolotem. Bardzo słaba. Później już każdy pojechał swoim tempem. Sam Festiwal bardzo fajny i pewnie będę tu wracał.

Więcej fotek modeli: Koszęcin 2018

Tekst i zdjęcia z podróży: Bartłomiej Stawski; fotki modeli: Adam Grzymski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*